Rynek nieruchomości jest rozgrzany do czerwoności i nic nie wskazuje na to, aby pandemia, jak wróżyli niektórzy, miała go w jakimkolwiek stopniu schłodzić. Ceny od blisko dekady nieustająco rosły, okazje praktycznie się nie zdarzały, a bańka cenowa rosła. Za to w 2022 pojawiło się kilka zmian, które mogą zachwiać nadmuchiwanym od lat balonem.
- Wzrost stop procentowych
Tak to może spowodować spora zmianę. Rosnące stopy procentowe to rosnące raty kredytów hipotecznych, które obliczane są według banalnego równania: WIBOR plus marża banku. O ile druga składowa pozostaje niezmienna, o tyle WIBOR rośnie, a więc i kwota do spłaty jest wyższa. Na razie na nikim nie robi to specjalnego wrażenia, w końcu kredytu hipotecznego raczej nie biorą ludzie zadłużeni pod korek, a podwyżka nadal nie jest tak duża, by wyprzedziła inflacje. Pieniądz traci na wartości zdecydowanie szybciej. Tylko nie mamy pewności, co jeszcze się wydarzy. - Kredyty o stałym oprocentowaniu
Brak wiedzy to dyskomfort, a są tacy, którzy po prostu lubią wiedzieć, ile są winni i mieć pewność, że ta kwota się nie zmieni. Banki bez entuzjazmu przyjęły konieczność proponowania kredytów hipotecznych o stałym oprocentowaniu potencjalnym klientom, a i ci, nie zareagowali zbyt optymistycznie. Dziś wiedzą już, że to był błąd, bo ci którzy skorzystali z oferty w ubiegłym roku, już skorzystali. Trudno przewidzieć, co przyniosą kolejne lata, ale nie zapominajmy, że możemy sobie kupić pięć lat spokoju. - Zmiany rozliczenia najmu
Czasy odliczania amortyzacji odeszły w niepamięć i dziś podatek od najmu trzeba płacić w pełnej wysokości. Czy dla wynajmujących to przeszkoda? Być może w tym momencie, gdy nie ma jeszcze pewności, w jakim stopniu i kiedy odrodzi się turystyka weekendowa, a studenci „na serio” wrócą do nauki stacjonarnej. Za moment to się zmieni i zapewne wyższe koszty zostaną przerzucone na najemców. - Zapotrzebowanie na powierzchnię użytkową
Pandemia i wymuszona przez nią izolacja w sposób jasny przekształciła myślenie o własnym mieszkaniu. Nagle okazało się, że potrzebne jest miejsce na biuro, szkolę, a nawet pomieszczenia służące rozrywce. Nisko oprocentowane kredyty sprawiały, że pozornie zdawało się, że nas na to stać. Zaczęliśmy potrzebować większej powierzchni, która w tym roku, wraz ze wzrostem cen gazu i energii może zacząć odbijać się „czkawką”. - Marzenia o własnym domu
Po pandemiczna lekcja to także tęsknota za własnym kawałkiem zieleni najlepiej dookoła domku jednorodzinnego. Ceny działek w okolicach miast poszybowały w górę, a nieszczęście budujących sięgnęło zenitu, gdy zachwiane łańcuchy dostaw spowodowały gwałtowny wzrost cen materiałów budowlanych. Koniunkturę wykorzystali rzecz jasna także pracownicy, a więc gwałtownie wzrosły koszty wykonawstwa. - Kredyt bez wkładu własnego
To ma być rozwiązanie dla wszystkich tych, którzy nie są w stanie uskładać 20% wartości mieszkania. Tylko to nie prezent, a kolejna pożyczka. Ciężko dziś stwierdzić, ile osób się na nią zdecyduje i czy faktycznie mieszkania po raz kolejny podrożeją wraz z rosnącym popytem. - Domy do 70 metrów bez pozwolenia
To miała być rewolucja, ale chyba przewrotu nie będzie. Dom bez pozwolenia to nieco mniej formalności na etapie początkowym, bo faktycznie oszczędzamy na projekcie i kierowniku budowy. Tylko, jako inwestorzy bierzemy na siebie pełna odpowiedzialność i w dodatku stwierdzamy, że dom budujemy wyłącznie na własny użytek. To dwie kwestie, które mogą budzić obawy ubezpieczycieli, ale i przyszłych nabywców, gdyby sytuacja życiowa miała nas zmusić do sprzedaży.
Powiązane tematy
Mieszkanie – wynająć czy wziąć kredyt?
Inwestowanie w kryptowaluty: jak bezpiecznie i bezpiecznie kupować, przechowywać i wydawać aktywa cyfrowe?