21 grudnia 2024

7 zmian na rynku nieruchomości, które przyniesie 2022 rok

Rynek nieruchomości jest rozgrzany do czerwoności i nic nie wskazuje na to, aby pandemia, jak wróżyli niektórzy, miała go w jakimkolwiek stopniu schłodzić. Ceny od blisko dekady nieustająco rosły, okazje praktycznie się nie zdarzały, a bańka cenowa rosła. Za to w 2022 pojawiło się kilka zmian, które mogą zachwiać nadmuchiwanym od lat balonem.

  1. Wzrost stop procentowych
    Tak to może spowodować spora zmianę. Rosnące stopy procentowe to rosnące raty kredytów hipotecznych, które obliczane są według banalnego równania: WIBOR plus marża banku. O ile druga składowa pozostaje niezmienna, o tyle WIBOR rośnie, a więc i kwota do spłaty jest wyższa. Na razie na nikim nie robi to specjalnego wrażenia, w końcu kredytu hipotecznego raczej nie biorą ludzie zadłużeni pod korek, a podwyżka nadal nie jest tak duża, by wyprzedziła inflacje. Pieniądz traci na wartości zdecydowanie szybciej. Tylko nie mamy pewności, co jeszcze się wydarzy.
  2. Kredyty o stałym oprocentowaniu
    Brak wiedzy to dyskomfort, a są tacy, którzy po prostu lubią wiedzieć, ile są winni i mieć pewność, że ta kwota się nie zmieni. Banki bez entuzjazmu przyjęły konieczność proponowania kredytów hipotecznych o stałym oprocentowaniu potencjalnym klientom, a i ci, nie zareagowali zbyt optymistycznie. Dziś wiedzą już, że to był błąd, bo ci którzy skorzystali z oferty w ubiegłym roku, już skorzystali. Trudno przewidzieć, co przyniosą kolejne lata, ale nie zapominajmy, że możemy sobie kupić pięć lat spokoju.
  3. Zmiany rozliczenia najmu
    Czasy odliczania amortyzacji odeszły w niepamięć i dziś podatek od najmu trzeba płacić w pełnej wysokości. Czy dla wynajmujących to przeszkoda? Być może w tym momencie, gdy nie ma jeszcze pewności, w jakim stopniu i kiedy odrodzi się turystyka weekendowa, a studenci „na serio” wrócą do nauki stacjonarnej. Za moment to się zmieni i zapewne wyższe koszty zostaną przerzucone na najemców.
  4. Zapotrzebowanie na powierzchnię użytkową
    Pandemia i wymuszona przez nią izolacja w sposób jasny przekształciła myślenie o własnym mieszkaniu. Nagle okazało się, że potrzebne jest miejsce na biuro, szkolę, a nawet pomieszczenia służące rozrywce. Nisko oprocentowane kredyty sprawiały, że pozornie zdawało się, że nas na to stać. Zaczęliśmy potrzebować większej powierzchni, która w tym roku, wraz ze wzrostem cen gazu i energii może zacząć odbijać się „czkawką”.
  5. Marzenia o własnym domu
    Po pandemiczna lekcja to także tęsknota za własnym kawałkiem zieleni najlepiej dookoła domku jednorodzinnego. Ceny działek w okolicach miast poszybowały w górę, a nieszczęście budujących sięgnęło zenitu, gdy zachwiane łańcuchy dostaw spowodowały gwałtowny wzrost cen materiałów budowlanych. Koniunkturę wykorzystali rzecz jasna także pracownicy, a więc gwałtownie wzrosły koszty wykonawstwa.
  6. Kredyt bez wkładu własnego
    To ma być rozwiązanie dla wszystkich tych, którzy nie są w stanie uskładać 20% wartości mieszkania. Tylko to nie prezent, a kolejna pożyczka. Ciężko dziś stwierdzić, ile osób się na nią zdecyduje i czy faktycznie mieszkania po raz kolejny podrożeją wraz z rosnącym popytem.
  7. Domy do 70 metrów bez pozwolenia
    To miała być rewolucja, ale chyba przewrotu nie będzie. Dom bez pozwolenia to nieco mniej formalności na etapie początkowym, bo faktycznie oszczędzamy na projekcie i kierowniku budowy. Tylko, jako inwestorzy bierzemy na siebie pełna odpowiedzialność i w dodatku stwierdzamy, że dom budujemy wyłącznie na własny użytek. To dwie kwestie, które mogą budzić obawy ubezpieczycieli, ale i przyszłych nabywców, gdyby sytuacja życiowa miała nas zmusić do sprzedaży.